Inauguracja sezonu wodnego AD 2014 - cóż, prawie że/Inauguration of the 2014 water season - well, almost
Dawniej w połowie kwietnia wodowaliśmy już łódkę, żeby uniknąć szturmu w weekend majowy. Tym razem port jeszcze się buduje.
We used to launch our boat in the middle of April in order to avoid crowds in the first weekend of May. This time the port is still being built.
W ciepłą choć pochmurną niedzielę postanowiliśmy zatem oddać się konsumpcji na świeżym powietrzu w Marinie Dianie*, a jako że z Małym rzadko, a w zasadzie nigdy wcześniej, nie udało nam się zjeść nic wspólnie, były niejakie obawy.
On a warm but Cloud Sunday we decided to have a dinner outside in Marina Diana* and as it was a first time with Junior, we were a bit afraid.
Olek jednak zachowywał się spokojnie i dał nam pożyć, choć zamiast widoków, chłonęliśmy jego miny, zastanawiając się, która skończy się głośnym płaczem. Uprzedzając zaglądającą tu Rodzinę – nie, nie zmarzł, nie, nie była to dla niego męczarnia, a dla nas wyraz samolubstwa, nie – nie przeziębił się i nie złapał kataru:) A nam to czasem też jest potrzebne dla zdrowia psychicznego. Jak wiadomo - zadowoleni rodzice=niezestresowane dziecko.
Olek behaved well but we actually followed each his face wondering which one would end up in a loud cry. Forewarning questions of my Family – no, he didn’t get cold, didn’t catch a running nose and no, it was not a torture for him and a direct expression of our egoism;) And we also need it for our mental health - as they say happy parents = happy kids.
A zatem bujając głową w chmurach, przystąpiliśmy do konsumpcji. Z pewną obawą, jako że kuchnie hotelowe bywają różne.
So we began the consumption with a bit of scepticism – as the hotels’ food may not be the best choice from time to time.
Niepotrzebnie – wybór Jacka – luzowana kaczka z zielonym makaronem – był bardzo przyzwoity. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to do tego bezsmakowego, nieco za bardzo dogotowanego makaronu, który do kaczki pasował jak pięść do nosa. Na pewno nie był al dente. Raczej mocno w stylu dobrze wymoczony w ukropie. Mąż jednak stwierdził, że przecież zamawiał kaczkę a nie makaron, zatem nie ma z tym problemu. Mężczyźni!
We shouldn’t have worried. Jacek choice – a boneless duck – was very respectable. If I could just have anything against it it would be the green noodles. They were a bit overcooked, surely not al dente and didn’t match with the duck at all. My husband said however that he ordered a duck, not pasta so he didn’t care how are the noodles. Men!
Ja odwrotnie – zamawiałam makaron i dostałam. Była to jedna z najlepszych past, jakie ostatnio jadłam, kremowy sos z kurczakiem i rukolą oraz z dużą ilością parmezanu – pycha! Niby proste danie, ale w domu nigdy nie smakuje tak jak w knajpie.
I exactly the opposite – I ordered a pasta and I got it. It was one of the best pasta that I had lately – creamy sauce with chicken and rocket and a lot of parmesan – delicious! A simple dish that never tastes so good when you make it at home.
W sumie nie najgorzej, choć też nie najtaniej...
Not bad but also not cheap....
Jakie macie plany na nadchodzący tzw. długi weekend?
What are your plans for the first weekend of May?
*Marina Diana - hotel i port w Białobrzegach nad Zalewem Zegrzyńskim
*Marina Diana - a hotel and a port in Bialobrzegi at Zegrzynski Lake near Warsaw