Bourtzi - mały raj na Skiathos/Bourtzi - a little Paradise on Skiathos

Bourtzi - mały raj na Skiathos/Bourtzi - a little Paradise on Skiathos


Moim ulubionym miejscem na Skiathos pozostanie chyba już na zawsze Bourtzi – malutka wysepka połączona z główną wyspą niewielkim mostkiem. 

My favorite place on Skiathos will be probably forever Bourtzi – a small island connected with the main island of Skiathos with a small bridge.



Wzgórze z widokiem na Stary Port i morze.
A hill with a view over the port.


Miejsce, gdzie są jakieś pozostałości po twierdzy i muzeum instrumentów muzycznych, ale przecież nie po to spędzaliśmy tam długie i leniwe przedpołudnia...

A place with some remains of an old fortress and a museum of musical instruments but it was not the reason why we spent there long lazy mornings...


Mieści się tam cudowna śródziemnomorska kawiarnia, oczywiście na świeżym powietrzu, dająca poczucie prawdziwie wakacyjnego relaksu.
There is an ideal Mediterranean cafe on the open air, giving you the feeling of a perfect summer relax.




Nie jedzenie czy picie stanowi o jej klimacie. Notabene powyższe lody oceniam co najwyżej jako przeciętne.
It’s not about food or drinks which makes it so special. As a matter of fact the above ice creams were very average.



Choć kawy mrożonej w Grecji nieodmiennie sobie bym nie odmówiła!
But I never skip drinking ice coffee in Greece whenever I only have the opportunity.


Po prostu jest coś odrealnionego w siedzeniu w tym miejscu pod pachnącą pinią, sączeniu kawy i oglądaniu wpływających do portu statków.
There is something unrealistic in sitting there under a pine tree and sipping coffee watching the boats coming into the port. 




 Nieodmiennie każdego dnia ten sam miły rytuał. Do tego dźwięki przedwojennego jazzu. I można zgubić się w epokach.
Invariably the same nice ritual every day. With some old jazz in the air. And you can be lost in the epochs.


Ech, rozmarzyłam się... 
Well, I felt a bit lost in daydreaming...
Biała wyspa/White island

Biała wyspa/White island


Dziś chciałam Was zachęcić do lektury idealnej na zimowe wieczory autorstwa Ilony Wiśniewskiej pt. „Białe. Zimna wyspa Spitsbergen”. Część Norwegii, która pozostawała dla mnie bliżej nieznana, nawet szczerze mówiąc nie widziałam, że są tam jakieś miasta… 

Cóż, w Norwegii byłam tylko służbowo w Oslo parę ładnych lat temu w czerwcu, było w okolicach niecałych 20 stopni, dość pochmurno, ale Norwegowie twierdzili, że mają piękne lato w tym roku:)

 Oto kilka ciekawostek z książki, które, mam nadzieję, zachęcą Was do przeczytania całości.

Today I would like to write a few words about a book I have read lately of a Polish author Ilona Wisniewska „White. The cold island Spitsbergen”. A part of Norway that had been wholly unknown to me, well, to be honest I did even not know that there are any towns... 

Well, I was in Norway on a business trip many years ago and it was in June, they had less than 20 degrees Celsius, it was cloudy but the Norwegians claimed that they had a very nice summer that year;-) 

Here are some tidbits about Spitsbergen.



Hytta

Drewniany domek a la nasze domki działkowe. Gdy czytałam książkę, miałam wrażenie, że to chatynka, która na Spitsbergenie daje jako takie ciepło (na wejście - 4 przy temperaturze zewnętrznej - 20). Łatwo można sobie jednak je wyguglować i przekonać się, że niektórym bliżej willi, a nawet część chyba była projektowana przez modnych architektów. Jak pisze autorka „hytta to styl życia i stan umysłu, rytuał, kawa i koniak. To równo porąbane drewno, które tutaj albo zbiera się wyrzucone na brzeg, albo zamawia na statkach, przypływających po węgiel. To śniadanie o 11, wczorajsza gazeta w fotelu, tłuste włosy i patrzenie przez lornetkę”, a nawet dla niektórych mężczyzn kochanka – typowo kobiece spojrzenie na sprawę:)

Hytta

A wooden house. When I was reading the book I had the impression that it is very simple, even poor but still a warming place (you can reach there when you enter -4 when outside is -20). But if you look in the Google, you can find that sometimes they are like modern, comfortable villas, designed by fashionable architects. The author says that it’s a part of a lifestyle, in which you have your breakfast at 11 o clock, read yesterday’s newspaper and you don’t mind your greasy hair etc.


Choroby

Na Spitsbergenie nie ma w zasadzie przeziębień, chyba, że ktoś przyniesie jakieś choróbsko na butach z samolotu. Lokalny lekarz przepisuje na nie picie soku z czarnej porzeczki:)

Colds

There are almost no common colds on Spitsbergen unless someone brings them from the aircraft on the shoes. The local doctor prescribes drinking blackberry juice for colds:)

Co tam ludzie robią?

Oprócz oczywiście naukowców na Spitsbergenie spotkamy masę turystów, a także pracowników sezonowych związanych z turystyką. Ktoś wozi psimi zaprzęgami, ktoś prowadzi restauracje, sklepy z pamiątkami, a nawet jest trener spinningu (mogę zatem jechać;-) i ratownik na basenie. Największą mniejszość stanowią…Tajowie!

What people can do there?

Of course there are scientists but also a lot of tourists and seasonal workers connected with tourism. Someone guides dogs drown vehicles (or however it is called), someone works in a restaurant, souvenir shops, there is even a spinning couch (so I can go there;-) and a lifeguard in the swimming pool. The biggest majority is... Thai!


Wycieczki dla nie-traperów

Nie musisz być traperem z plecakiem, strzelbą i krzesiwem by udać się na Spitsbergen. Wystarczy wykupić w tym celu rejs na jednym z ogromnych cruiserów. W przerwie między dancingiem a łosiem na awokado, załoga poinformuje, iż statek po lewej burcie mijać będzie niedzwiedzia, który na zdjęciach nie będzie bynajmniej wyglądać jak ten z National Georaphic, tylko jak mała plamka gdzieś z oddali.

Trips for not-trappers

You do not have to be a trapper with a backpack, shotgun and a flint to go there. It’s enough to buy a cruise. As a break between a dancing and salmon on avocado the crew will tell you that the ship is passing by a bear but it will not look like in National Geographic – you will be too far away.


Norweska przytulność – Kus

Za oknem zamieć i noc polarna. Czego potrzebujesz by nie zwariować? Odrobiny przytulności, po norwesku „Kus”. To zapalone świeczki w domu, pachnące ciasto w piecu i szczęśliwa rodzina przy kominku. Pełna sielanka.

Norwegian cosiness

Outside the window there is a blizzard and a polar night. What do you need in order not to go mad? A bit of cosiness in Norwegian style. Turn the candles on, bake a cake, sit with your happy family by the fireplace.


Niedźwiedź polarny

Na Spitsbergenie naprawdę możesz spotkać niedźwiedzia polarnego. Nigdy nie patrz mu w oczy i staraj się nie wykonywać gwałtownych ruchów.

A polar bear

On Spitsbergen you can meet a polar bear. Never look him in the eyes and try to avoid any rapid moves.



Piramida na Północy

Piramida? Tak, stare opuszczone radzieckie miasto dla pracowników kopalni, obecnie gratka dla miłośników takich klimatów. Mnie oglądanie Lenina na końcu świata nie bardzo jednak pociąga…

Pyramid on the North

A pyramid? Yes. This is a name of an old soviet Russia abandoned coal mine town, today a place to visit for lovers of such places. Well, I am not so much attracted by a possibility to see Lenin in the middle of nowhere. 


Czy chcielibyście się wybrać w tak zimne miejsce na urlop?
Would you like to see such a cold place on your holidays?


*zdjęcia znalezione w Googlach, jeśli narusza to Twoje prawa autorskie, to je usunę
*pictures found in the Googles. If it infringes your copyrights, I will remove it.
Copyright © 2016 daleka droga , Blogger