"Żyjemy jeno w snach o sobie" - trudna lektura na koniec lata/A book for the end of summer


"Żyjemy jeno w snach o sobie"
Beata Bużan
Novae Res

„Żyjemy jeno w snach o sobie” Beaty Bużan jest reklamowane jako książka o życiu w mistyfikacji, wymyśleniu sobie nowego życiorysu. Dla mnie to jednak przede wszystkim ciekawie napisana powieść, która zaczyna się w okresie II wojny światowej a kończy w naszych czasach. Zaczynamy śledzić dzieje dziewczyny z tzw. wsi zabitej dechami, w dodatku nieślubnego dziecka, co jest przedmiotem ciągłego wytykania przez sąsiadów. Dalej losy wiodą nas do Królewca zajętego przez Niemców, gdzie dziewczyna zostaje zmuszona do pracy jako służąca przy niemieckiej rodzinie, ale traktowana jest tam w zasadzie nadzwyczaj dobrze. Można powiedzieć, że edukacja i ogłada, którą stamtąd wynosi, procentuje jej przez całe życie. Po drodze jeszcze ratuje życie młodemu chłopakowi, który później odwdzięczy się jej za to w sposób zupełnie niespodziewany i zadziwiający. Przez większą część wątku wojennego, bohaterka zdradza niejako proniemieckie sentymenty i zaawansowaną antypatię do Rosjan, co idzie w linii z obecnie panującymi trendami politycznymi, choć fabuła de facto uzasadnia takie rozumowanie:) Następnie trafiamy do powojennych Prus Wschodnich, gdzie zawistne komunistki postanawiają odegrać się na dziewczynie w perfidny sposób i nawet ucieczka do Wrocławia na niewiele się zdaje. I tu następuje największy zgrzyt w całej fabule, gdyż nasza bohaterka, z wydaje się zupełnie niezrozumiałych względów, odtrąca miłość swojego życia. W sumie nie wiem, może to były i powody zrozumiałe w owych czasach, dla mnie cały ten wątek jest jednak nadmiernie naciągany.

Następnie na ratunek przybywa … ale tego już nie napiszę, bo jeśli zdecydujecie się książkę przeczytać, będziecie znać większą część fabuły. 

I teraz parę słów czy warto? Według mnie książka jest dobrze napisana, wciągająca, mająca wszelkie cechy wzruszającej powieści o losach jednostki na tle wojny i powikłanej sytuacji powojennej. Doczytałam do końca bez większego bólu, z zainteresowaniem, ukradkiem ocierając łzy w środkach komunikacji. Minusy – jak dla mnie zbyt mało prawdopodobne uzasadnienie psychologiczno – emocjonalne dla całej fabuły, naciągane i irytujące. Czy przeczytać? Moim zdaniem warto, gdyż plusy górują nad minusami, ale na pewno jest to pozycja tylko dla miłośników takiego gatunku, a lektura jest daleka od lekkiej, łatwej i przyjemnej.

Lubicie taką cięższą lekturę czy jednak książka ma przede wszystkim służyć rozrywce?

Today very briefly again, as I know this book by Beata Bużan is available in Polish only. I am not even sure how to correctly translate its title as it is old Polish, someting like 'We live in our dreams only'. This is just another story which begins in the times of the Second World War and ends up in our times. It is a story of a natural child from a very small village in which everybody knows about her lack of a father. The war, forgetting now its whole cruelty, gives her a chance to create herselft and present as a wholly new person with a different social background. Than we can follow her life story during difficult time that happended in Poland after the War, communism etc. The most annoying part of the plot is when she decides to resign from love of her life with very unclear and not understandable justification which makes that I am giving a a big minus to the book. Generally the novel is very addictive and moving although I could not identify myself with the hero at all.

Tell me please if you like to read such stories or you prefer much lighter literature?


12 komentarzy:

  1. Raczej nie dla mnie :) Recenzja napisana bardzo fajnie, ale ja za takimi książkami nie przepadam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie dla mnie, ja zazwyczaj sięgam po kryminały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie zainteresowałaś, choć przydałby się audiobook, bo wtedy nic nie jest trudne i nudne...
    Sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. I like the cover of the book ; the young woman looks dreamy and that fits the title of the book " We live in our dreams only".
    To answer your question - the truth of the matter is I've been reading mostly non-fiction. Life around us provides the most interesting stories which successfully compete with the best literature.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I must agree that life is the best playwright... And when I began my writing adventure that was my first thought - and decision about my books: to write about real life stories. They have the most amazing, shocking and often "far fetched" story lines... So here I am with my book about my grandmother and her life - which to many seems so "too much".

      Usuń
  5. Zdecydowanie preferuję wesołe i optymistyczne lektury. Mam już na koncie jedną, którą porzuciłam ze względu na niesłychany, wręcz przytłaczający pesymizm. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta nie jest taka znów pesymistyczna, ale owszem, dość niełatwa w odbiorze:)

      Usuń
  6. Ostatnio czytam tylko "trudne" książki...
    Recenzja świetna, zapiszę sobie w moim "magicznym notesie" tytuł.
    Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  7. DZiękuję za recenzję :)
    Cieszy mnie przewaga plusów nad minusami. Niestety muszę rozczarować Panią, że historia nie jest zmyślona. Od zawsze uważam, że najciekawsze scenariusze pisze samo życie i tym staram się kierować, gdy ja piszę. Często zdarza mi się usłyszeć jakąś historię i natychmiast pojawia się myśl, że gdybym ją opisała, wiele osób zarzuciłoby mi naciąganie jej (niepotrzebne). Otóż takie to życie dziwne, że czasami w swych działaniach zapędza się w niewiarygodne dla nas rejony.
    Pozdrawiam serdecznie
    Beata Be

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 daleka droga , Blogger