Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Babski kącik/Female corner. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Babski kącik/Female corner. Pokaż wszystkie posty
Włoszki - czego mogą nas nauczyć?/Sass, Smart and Stilettos-How Italian Women Make the Ordinary Extraordinary

Włoszki - czego mogą nas nauczyć?/Sass, Smart and Stilettos-How Italian Women Make the Ordinary Extraordinary




Jeśli jesteście tu jakiś czas ze mną, wiecie, że kiedyś lubiłam poczytać sobie książki o Francuzkach (click), relaksowało mnie to i inspirowało i choć bum na takie książki minął, czasem jeszcze sięgam po podobne pozycje dla motywacji w codziennym życiu. Kiedy więc w moje ręce trafiła książka "Włoszki. Czego mogą nas nauczyć", natychmiast się skusiłam. Nie jest jednak to typowy poradnik, w zasadzie jedyny rozdział, który ma taki charakter, dotyczy kwestii związanych z garderobą, sprowadzając się do stwierdzenia, że lepiej mieć mniej rzeczy, ale za to dobrej jakości. Jest to zresztą prawda, która dociera do nas coraz mocniej - mówi się o fast fashion jako o jednej z gałęzi przemysłu, który niszczy środowisko w zatrważającym tempie.

Choć tytuły poszczególnych rozdziałów wydają się być poradnikową rekomendacją, to książka jest dla mnie głównie zbiorem wspomnień autorki, której rodzice wyjechali z Włoch we wczesnym dzieciństwie, ale nawet zagranicą kultywowali włoski styl życia. To wspomnienie o rodzinnych posiłkach, sposobie ubierania się, włoskim stylu flirtowania, rodzinnej książce kucharskiej i generalnie o mocnych kobietach, które miały siły i odwagę by żyć tak jak chciały. Dodatkowo można poczytać o Włoszkach spoza rodziny autorki, które potrafiły postawić na swoim i zajść daleko. Dodatkowo w książce jest wiele ładnych zdjęć i motywujących cytatów.

Czy włoski styl życia jest dla mnie? Zapewne nie do końca, piękno Włoch i dobra pogoda na pewno bardziej zachęca do przebywania na zewnątrz naszych domów, większego życia towarzyskiego, wyrabia dobry smak i gust.

Co o tym sądzicie? Czy nasze środowisko warunkuje nasz styl życia?


 
Today I am going to post about a book I have read lately 'Sass, Smart and Stilettos-How Italian Women Make the Ordinary Extraordinary' by Gabriela Contestabille. I guess it may be also available in your country. It is not a typical guidebook, it is like more a memory of the author whose parents left Italy long in her childhood but even abroad they cultivated their Italian lifestyle. Dishes she ate with her family, the Italian way of flirting, stories about strong women, this is more what the book is about. Probably only one chapter is more like of a guide character which refers to clothing and can be summarized as 'less but better quality'. I agree with that and I am glad that people more and more talk about it nowadays as fast fashion has very negative influence over environment.

Does Italian lifestyle is for me? Probably not, a lot depends on the environment, weather conditions, being surrounded with pieces of art on everyday basis.

What do you think about it? Do your actual and social surroundings influence over your lifestyle?




Moi ulubieńcy lata/My summer favorites

Moi ulubieńcy lata/My summer favorites



Dziś małe podsumowanie ulubieńców lata. Pomyślałam sobie, że to nie tylko takie zwykłe bloggerskie podsumowanie, ale także doskonałe sposoby na jego przedłużenie. Co prawda kalendarzowe nadal trwa i jeszcze miesiąc przed nami, ale dla mnie 1 września stanowi zawsze symboliczne zamknięcie mojej ulubionej pory roku. Jeśli żal Wam lata, jak mnie, zawsze warto zrobić wszystko, by korzystać z niego jak najdłużej:)
Today a summary what I have been liking this summer. I thought it is not a usual blogger's post but also good ideas how to prolong summer. Despite the fact that the calendar one will last one more month but for me firts day of September is a symbol of the end of my favorite season. If you feel sorry about it like I, maybe it is worth to do something to take advantage of it as long as possible:)



Jako pierwszy faworyt cudowna po prostu poduszka od Persalo z naszymi zdjęciami z tegorocznych wakacji z Naxos. Jeśli korzystacie z konta w Instagramie, to być może macie takie samo odczucie - żal mi czasem było, że wiele wspomnień fotograficznych z naszego życia po prostu trafia w Instagramową studnię bez dnia i z czasem ulega zapomnieniu. Możliwość wydrukowania zdjęć z Instagrama na czymś trwałym, co zostanie ze mną na dłużej, uważam za świetny pomysł. Na stronie można zamówić nie tylko podsuszki w różnych rozmiarach, ale także np. casy na telefony, retro zdjęcia, zdjęcia w ramkach (do obejrzenia tutaj). Dodatkowo to świetny pomysł na prezent, np. taka poduszka to coś, co można wręczyć naszym mamom, które zawsze twierdzą, że nic nie potrzebują, bo wszystko mają:)

My first favorite is a pillow from Persalo with our pictures from Naxos holidays. If you use Instagram maybe we have the same feeling - I feel sorry for the fact, that the photos once published disappeared somehow in a bottomless well and are consigned to oblivion. A possibility to print the pictures on something that will last longer, I find a good idea. You can order on this site not only pillows of different sizes but also cases for smartphones, vintage style pictures and pictures in nice frames (check here). Additionally I find it a good idea for gifts, for example such a pillow is perfect for our Mums because most of them delcare that they do not need anything.



Drugim faworytem było miejsce - warszawska cukiernia Pasticceria Mignon na Siedmiogrodzkiej pod numerem 1. Różne rodzaje ciastek na wagę plus doskonała kawa i włoskie oranżady oraz oczywiście lody, przy czym możliwość konsumpcji przy stylowych stoliczkach na ulicy pod pięknymi drzewami, można poczuć się trochę jak na południu Europy. Takie przedłużone wakacje w mieście. Jeśli będziecie w Warszawie, lub tu mieszkacie, koniecznie wypróbujcie. W ogóle idea jedzenia tak długo jak się da na powietrzu, to dla mnie naturalne przedłużenie wakacji;)
My second favorie is a pastry shop called Pasticceria Mignon on 1 Siedmiogrodzka Street in Warsaw. A good selection of cakes, good coffee and Italian orangeade and of course ice cream. You can try everything outside under big trees and on vintage style round tables - for a moment you can feel like in the south of Europe. If you happen to be in Warsaw, try it out. Generally the idea to eat outside is a good natural way to prolong holidays mood:)



Trzecim faworytem lata są i były drobiazgi z różnymi wakacyjnymi motywami (przykładowy wybór poniżej - zeszyt z Tiger'a, torebka Zara, słomki z Rossmana, tropikalny krem do rąk od Eveline, woda perfumowana Sea and Sun in Cadaques), przy czym jakoś dopiero w tym roku odkryłam w pełni urok takich umilaczy codzienności. Moda na tropikalne motywy nie pierwszy sezon gości w sklepach, pewnie prędzej czy później jej główna fala minie, ale póki co, cieszmy się i korzystajmy.
My third summer favorite are bits and bobs with holidays prints (undernath just selected examples - a notebook from Tiger, Zara's bag, straws from Rossman, tropical hand cream from Eveline, Sea & Sun in Cadaques parfume water). I discovered this trend only this year. It is staying with us at least from last seaosn in shops and it will be gone sooner or later but why not to use it as long as it is available in good selection.



A co było faworytem Waszego lata? Napiszcie koniecznie, zawsze warto się zainspirować wzajemnie!
What was your summer favorite this year? It is always good to share inspirations!
5 kosmetyków, które zmieniły moje życie w 2017 roku (babski kącik)/5 cosmetics that changed my life in 2017 (women's corner)

5 kosmetyków, które zmieniły moje życie w 2017 roku (babski kącik)/5 cosmetics that changed my life in 2017 (women's corner)



Pisząc ten post jestem daleka od bycia kobietą zadbaną - prawie tydzień już mnie trzyma przeziębienie i wyglądam jakby mnie ktoś przepuścił przez maszynkę do mięsa. Liczę jednak na lepsze czasy, w których będę znów w stanie wklepywać w siebie różne specyfiki i myśleć o nich z większą przychylnością niż obecnie:) Tym bardziej, że kosmetyki na tej liście faktycznie zmieniły moje życie w zeszłym roku. Brzmi z przesadą, ale faktycznie tak było, a post nie jest w żadnym zakresie sponsorowany.

1.Szampon i odżywka Swiss O-Par Silver

To cudo niestety nie jest masowo dostępne-występuje w lepiej zaopatrzonych Rossmanach, więc z reguły kupuję na zapas. Wydatek kilkunastu złotych za butelkę, ale warto w przypadku włosów farbowanych na blond - świetnie zapobiega żółknięciu. Moje włosy po farbowaniu mają chłodny odcień, bez tego szamponu jednak przy codziennym myciu, nabierały okropnego wyglądu. Teraz do farbowania doczekują w stanie nadającym się do oglądania. Nie powiem, że odżywka to must have i czyni cuda, ale szampon na pewno.

2. Bielenda, Neuro Glicol + Vit. C

Serum do stosowania na noc. Na chodzenie na kwasy do kosmetyczki nie mam teraz absolutnie czasu i serum mi to zastępuje, przy czym oczywiście jest łagodniejsze. Po kwasach u kosmetyczki wyglądałam jak po oparzeniu twarzy, tu taki efekt nie zachodzi, ale skóra jest o wiele świeższa. Zaczęłam go stosować późną jesienią, używam 3-4 razy w tygodniu, zużyłam pół opakowania. Koszt: dwadzieścia kilka złotych.

3. Sally Hansen - Insta Dry

Wysuszacz do paznokci - realnie zmienił moje życie. Mam wreszcie szansę pomalować paznokcie, gdy dzieci są w domu. Robię to z reguły wieczorem, gdy pokładę je do łóżek, w związku z czym żyję w stresie, że będą coś chciały, a ja z mokrymi paznokciami. Z Insta Dry poziom mojego stresu znacznie umniejszył, gdyż realnie, tak jak się reklamuje, wysusza paznokcie w 1 minutę. Od nałożenia lakieru czekamy 2 minuty, w związku z czym łącznie okres suszenia to ok. 3 minuty. Wydatek ok. 35 zł.

4. Clinique Take the day off

Jest to balsam do zmywania makijażu. Odkryłam jego istnienie zapewne wtedy, gdy wszyscy już go zdążyli wypróbować. Kupiłam go na wyprzedaży w IPerfumy, kosztował ok. 100 zł, najdroższy w całym zestawieniu, ale używam go kilka razy w tygodniu i do tej pory zużyłam niecałe pół opakowania. Nigdy nie lubiłam zmywać makijażu mleczkiem (kto jeszcze to robi?), balsam zmywa dość dobrze, praktycznie nie mam co nim doczyszczać, uwielbiam w nim to relaksujące uczucie, że dzień pracy się skończył, jestem w domu i mogę wreszcie odpocząć od maski na twarzy:)

5. Suchy szampon Batiste

Chodzę bardzo wcześnie z rana na siłownię, nie mam po prostu czasu i siły myć włosów przed, budząc wszystkich domowników. Z tłustymi strąkami jednak też niefajnie iść między ludzi. Batiste działa, jestem nim zachwycona i jest wart każdych pieniędzy, przy czym kosztuje ok 16 zł. Przy okazji napiszę Wam o najgorszym suchym szamponie, z którym zdradziłam Batiste - Aussie. Leży już u mnie w koszu na śmieci, gdyż naprawdę nie potrzebowałam lakieru do włosów, a tak właśnie działał. Efektu suchego szamponu żadnego, za to niepojęty efekt lakieru, jak najbardziej.

Czy macie jakieś kosmetyczne odkrycia godne polecenia?



Today I am being far away from being looked after - I am ill for more than a week. I hope however that a good time returns and I will be able to think more symphatetic to such products esp. that these listed underneath really changed my life. Sounds exaggerated but it is really true. Interesting why? Continue reading!

1. Shampoo and conditioner Swiss O-Par Silver

This is a must have for blond colored hair. I had problems with the shade of my blond some time after colouring - my hair became kind of yellow with greenish shade - now this problem does not exist, I can wait in a presentable way for next visit at the hairdresser. I would not say that the conditioner is a must have but the shampoo - yes, it will be sufficient.

2. Bielenda, Neuro Glicol + Vit C

This is a Polish product which allows me to use such means without going to cosmetologist. My face is also more presentable after such face treatment than after a vist at beautitian-when I used to do such a professional peel-off treatment my faced looked like after a burn. I began to use it late autum, continue using 3-4 times a week and used app. half a bottle. My face looks much fresher, at least I hope so.

3. Sally Hansen Insta Dry

This is a real miracle! Now I can make my nails at home when kids go to bed and may still need something from me. It was always stressfull that my nails would not dry and I will have to do everything from the begining. You need to wait 2 minutes after nail polish and 1 minute after using this Insta Dry and the nails are literally dry and safe.

4. Clinique - Take the day off

I am probably the last person who tried it out. I hate using lotion to remove make - up (who stil does it?). I would not say that Clinique balm removes 100% make up but it is easy to use and gives me a nice relaxing feeling that my work day is off and I am back and home.

5. Batiste - Dry Shampoo

I wake up very early to get to the gym. No time, no energy and no possibilites to wash my hair, especially that I do not want to wake up my whole family. Batiste allows me to look like a human being before I wash my hair after my work out. Here I have a caution! Do not buy Aussie dry shampoo - it works like a hair lack, no effect of clean hair. I suffered trying to use it but finally it eneded up in a dust bin.

Do you have any cosmetics discoveries to recommend?






Najlepsze i najgorsze we wrześniu- babski kącik/The best and the worst in September - Women's corner

Najlepsze i najgorsze we wrześniu- babski kącik/The best and the worst in September - Women's corner



Dzisiejsze zestawienie dotyczy głównie zakupów, ale będzie też jedna książka, przy czym ilość bubli znacząco przewyższa ilość moich faworytów. Czasem po prostu tak jest. W życiu trzeba mieć szczęście, jak to mawia mój szef, jak widać, dotyczy to również zakupów. Zaczynamy zatem od bubli lub co najmniej mocno nieudanych nabytków. Podam Wam też orientacyjne ceny tych zakupów, co byście mogły razem ze mną zapłakać nad moją głupotą (na szczęście de facto rozłożoną na 2-3 ostatnie miesiące). Zatem lecimy i na zdjęciu powyżej widzicie następujące niewypały (zaczynając od lewego dolnego rogu, podążamy ruchem wskazówki zegarka):

1. Torebka z SheIn

W sumie czego można się spodziewać po torebce z chińskiej strony internetowej za 11 dolarów? I tak powinnam się cieszyć, że w ogóle do mnie dotarła. Jednak byłoby to duże uproszczenie, jako że zakupy na tej stronie są loterią. Klika nabytych tam rzeczy uważam za hity, kilka zaś, włącznie z tą torebką, za duże niewypały. Po pierwsze torebka jest wykonana z lichego PCV i to widać (niestety nie na zdjęciu), po drugie już mi się rozerwał łańcuszek do jej noszenia (co jest jeszcze do naprawy). Jednak odkrycie sposobu w jaki się otwiera, zajęło mi równo 2 miesiące, a w dodatku nie ja to odkryłam ale mój syn. Hmm. Generalnie nie polecam, choć i tak nie jest już dostępna na stronie.

2. Olejek Kneipp "Piękne ciało" nabyty w Rossmanie

Koszt trzydzieści kilka złotych. Niby mało, ale olejku po pierwsze nie jest dużo a po drugie chyba trzeba by było się urodzić tajska masażystką, żeby wykonać nim masaż tzw. stref problematycznych (dla niewtajemniczonych chodzi o tył ud, pośladki i brzuch). Mam wrażenie, że olejek, mimo, że pięknie pachnie, składa się głównie z wody i nie daje praktycznie żadnego "poślizgu". W związku z tym również każda próba jego użycia powoduje, że rozchodzi się nieproporcjonalnie szybko, choć może to i dobrze, bo długo się nie będę z nim męczyć.

3. Golarki PolSilver z Rossmana

Wydatek kilkuzłotowy, ale to jest dopiero hardcore. Jedna golarka nie wystarcza nawet na 1 pachę, tępa się robi w zatrważającym tempie. Więcej pisać chyba nie trzeba.



4. Podkład L'Oreal Infallible 24-hr matte z Rossmana

Wydatek kilkudziesięciu złotych (ale na pewno więcej niż 50). Boże, co za dziadostwo, nałożyć równo tego nie sposób, tworzy jakieś koszmarne zacieki na twarzy, szczoteczka do podkładu ledwie sobie z tym radzi. Poza tym "pięknie" podkreśla meszek na twarzy. Spodziewałam się cudów, a okazał się naprawdę niewypałem. Myślę, że z pazerności vel oszczędności go zużyję, ale męka to niesamowita.

5. Korres Wild Rose Cream z IPerfumy

Wydatek dokładnie 124 zł za 40 ml. Miał matować skórę tłustą i mieszaną. Efekt zupełnie niezauważalny. Fakt, pachnie obłędnie. Jednak dziwna maska, którą zostawia na twarzy, jest masakryczna. Nie wchłania się, ale właśnie tworzy taką skorupę. Przy niezbyt dokładnym nałożeniu biała skorupa jest nawet widoczna. Może gdybym bardziej się znała na chemii, byłabym w stanie powiedzieć, co to takiego, generalnie jednak kremowi mówię nie, a szkoda, bo skutecznie powtrzymuje mnie to od zakupu innych produktów tej greckiej marki, reklamowanej jako kosmetyki naturalne.



Faworytów śladowe ilości, jak już widać na zdjęciu, ale za to do polecenia z pełną odpowiedzialnością. Zaczynamy?

1. "Tysiąc pięter" Katharine McGee

Najlepsza i najbardziej wciągająca książka, którą czytałam w tym roku (z rodzaju literatury lekkiej). Jedna z tych, które kiedy się kończą, ogarnia cię rozpacz bo tak się zżyłaś z bohaterami, że chcesz więcej i więcej. Dobrze, że kończy się taki sposób, iż możemy się spodziewać kontynuacji. Akcja powieści dzieje się w Nowym Jorku, ponad 100 lat od naszych czasów. Miasto przeniosło się do ogromnej wieży, możemy się jednak domyślać, że reszta świata żyje po staremu. Nowoczesne technologie nie zmieniły jednak ludzkiej mentalności, uczuć oraz uzależnień, a przede wszystkim rozwarstwienia w społeczeństwie. Emocjonująca, wciągająca i zaskakująca (pod kątem nie tylko tego, że nadal w modzie będą jeansowe rurki).

2. Sneakersy z Zary

Kiedyś to się nazywało "addidasami", dziś już tak chyba nie wypada mówić. Mogę tylko napisać-jeśli ktoś lubi, by wszyscy patrzyli na niego na ulicy, to są buty tego typu (panterka, ćwieki i w dodatku białe buty niby-sportowe). Atrakcja za 159 zł, przy czym polecam o rozmiar mniejsze - 40-stka okazała się na mnie za duża. Oczywiście nie jest to skóra i zapewne posłużą mi na jeden sezon, ale raz się żyje.

3. Eveline - Kawa - głęboko odżywczy balsam do ciała

Wydatek rzędu kilkunastu złotych. W przeciwieństwie jednak do dr Kneippa da radę go rozsmarować. Ten zapach! Pachnie jak jakiś deser kawowy i w dodatku w sposób super trwały. Gdy użyję go o 8 z rana, o 15 nadal pachnie bardzo intensywnie. Dla mnie zdecydowany faworyt i na pewno szykuję się na zakup kolejnego tej zimy.



Today's post is mostly about my shopping but it contains also one book. This time we are having here more trash goods than favorites but sometimes shit happens. You need to have luck in life, as my boss says and it is true. I will also give you app. prices so we can cry together over my stupidity (luckly this is shopping from last few months so it is not that bad). Let's start from the left bottom corner of the first picture above, moving clockwise.

1. SheIn bag

To be honest, what can you expect from a bag bought from a Chinese site for USD11? You need to be happy enough that it was delivered. But of course, this is a simplification as shopping there is like a lottery. First of all the bag is made of very bad plastic material, which is visible. Secondly the chain is alerady broken (which can be fixed, I guess). The worse was that I have discovered how to open it only after 2 months of unsuccessful trying and to be honest, my son did it. Well. I could not recomand it to anybody but anyway it is not available anymore.

2. Dr Kneipp body oil 'Beatiful body'

It costs app. 8-9 USD which is not so much but first of all the bottle is not big, secondly you would have to be born a Thai masseur to be able to use it. I feel like it consist mostly of water with a beatiful smell as I can hardly spread it over so called 'problematic parts' of female body (for those who are not aware these are tights, buttocks and belly). Accordinly, each attempt to use it causes that it disappears very quickly but maybe it is good as I would not have to botehr myself with it long.

3. PolSilver shavers

Did you ever had such shavers with which you could not even shave one armhole? Yes, this is exacly this type and no more comments are needed. Yes, they were cheap but this is not an excuse for the producer.

4. L'Oreal Infallible 24-hr matte foundation

Cost: app. USD 15. Well, this is really bad foundation. I cannot use it not having smuges all over my face even if I use foundation brush. Additionally it 'beautifully' underlines all light hair over your face. This is surely not the effect I would expect to from such a product.

5. Wild rose Korres cream

It costs USD 31 for 40 ml. It was supposed to matte my face. I have not noticed such an affect but I discovered that after using it I am having a kind of a very strange mask over my face. If I use a bit too much it is even visible as it congeal into a white something over my face. Well, if I have had paid more attention at chemistry lessons at school, I would tell you what is is. No, thank you, I will never buy it again which is a big shame as Korres is a Greek brand known for its natural products.

Now, about my favorites. Not many but really recommendable.

1. 'The Thousandth Floor' by Katherine McGee

The best novel I have read this year. The kind of a book which, when you are finishing it, you feel terribly sorry because you grew accustomed to its heroes. Luckly the end of the book reveals that we may expect a second part. The plot takes place in New York more than 100 years from our times. The city is now a huge tower but the rest of the World still lives in the same manner as we do nowadays. All modern technologies would not change human nature, habits, additcions and startification of the society. Emotional, addictive and surprizing (not only with the fact that skinny jeans would still be in fashion).

2. Zara sneakers

It costs app. USD 40. This is the type of shoes that you wear it when you want that everyone is staring at you. Yes, they are white, they are studed and they have panther print. Of course, they are not leather so they would probably last one season but that's ok as long as you are aware of this risk.

3. Eveline coffee body balm

It costs app. USD 4 and in comparsion to the Kneipp's oil you can easly spread it over your body. It smells so nice and when I use it at 8 a.m. I can still feel it at 4 p.m.! Surely I will buy it again.

Czy znacie któryś z tych produktów? Co o nich sądzicie?
Do you know any of these? What do you think about them?

6 sposobów uprzyjemnienia sobie lata/6 ways to make your summer even more pleasant

6 sposobów uprzyjemnienia sobie lata/6 ways to make your summer even more pleasant



Prawie że zleciał nam lipiec. Jak uprzyjemnić sobie pozostałą część lata, zwłaszcza, gdy nie pojedziemy na urlop? Dziś chciałabym się podzielić z Wami kilkoma moimi patentami, które pozwalają umilić lato w mieście, a przy tym odpocząć, nawet gdy 8 godzin siedzicie w biurze.
July is almost gone. How to make the rest of summer pleasent, especially if you do not go for holidays? Today I would like to share with you my tips for enjoyable summer, that would allow you to relax even if you spend like 8 hours in office.



Pierwsze, co chciałabym Wam zaproponować, to wybierzcie sobie zapach, który będzie Wam towarzyszył latem. Niech to będzie jeden zapach, którym pachnieć będziecie od stóp do głów i który już zawsze będzie przypominał Wam to lato. Oczywiście można być mniej restrykcyjnym i ograniczyć się do perfum. U mnie aktualnie króluje kokos i choć nie mogę polecić Wam z czystym sumieniem kompletu kosmetyków ze zdjęcia, to jednak wszystkie one są w jednej nucie tematycznej, choć każdy interpretuje zapach kokosa nieco inaczej. Najbardziej chyba odpowiada mi ten w wydaniu Palmolive, a najmniej kokosem pachnie szampon i odżywka (nota bene w ogóle mi nie przypasowały, również jakością).
First of all choose a smell which will accompany you this summer. Let it be one aroma which will follow you throughout whole day and will remind you about this year summer. Of course, you do not have to be so serious about it and may limit yourself to perfume. From what you can see on the picture I am currently loving coconut smell and almost all my cosmetics smell with the same note. By the way I cannot recommend you all the cosmetics (especially I disliked the poor quality shampoo and conditioner). What is interesting they all interprete coconut in a different was and my favorite one is the Palmolive shower gel.



Dziewczyny, noście sukienki latem! Co prawda lipiec nas pogodą nie rozpieszczał, ale dziwię się takiej ilości czarnych jeansów i burych swetrów na ulicach. Na Boga, lato trwa u nas maksymalnie 3 miesiące, a w swetrzyska i szare szale zdążymy się jeszcze zamotać i bokiem nam wyjdą:) A już zwłaszcza wszelkiej maści a la puchówki, a i takie w lipcu widziałam na ulicach... Czy naprawdę tak strasznie marzniecie przy 20 stopniach by zakładać latem jesienne ciuchy? A Wasze sukienki smutnie zalegają na dnie szafy.:) Czy nie jest przyjemnie wyciągnąć z niej delikatną, przewiewną, kwiatową (lub inną) zwiewną kreację?
Ladies, wear dresses during summer! In Poland we did not have a sunny July but this is not the reason to wear black jeans and big sweaters. Is it really too cold to wear dresses if outside there is 20 Celsius degrees outside? Isn't it a pleasure itself to throw on a light, airy, flower (or any other) dress?



Kolejnym sposobem na uprzyjemnienie lata jest dla mnie czytanie lekkich książek o tematyce wakacyjnej. Dla każdego będzie to znaczyło co innego - może jakaś powieść, której akcja dzieje się na urlopie, może zbeletryzowany nieco przewodnik po interesującym nas kierunku, a może reportaże z atrakcyjnego ciepłego kraju. Na pewno nie skandynawskie kryminały, które wypełnią nam kolejnych 10 miesięcy roku:)
My another way to make this part of the year pleasant and realxing is to read really easy summer books. It will be something different for everyone - it may be a novel whose plot is in summer, on holidays, it may be a guide to an interesting destination or maybe reportages from beatiful warm country. For sure not Scandinavian crime novels for which we will reach during next 10 months:)



Lato dla mnie to także czas jedzenia tak dużej ilości owoców, jak to tylko możliwe. Trudno, najwyżej dostarczycie sobie cukru, ale przy okazji wspaniałego smaku. Choć w tym roku nasze polskie jakoś nie obrodziły, a 34 złote za kg jagód wydaje się być lekką przesadą, to są zagraniczne alternatywy, tak tanich arbuzów dawno już w sklepach nie było.
Eat as many fruits as it is possible. Of course, they contain sugar but also so many vitamins in so tasty manner. So far we were having rather rainy summer and very long winter therefore maybe the selection is not impressive but at least imported watermelons will always be a good alternative.



Kupcie kwiaty do domu. Koniecznie cięte, niekoniecznie z myślą, że można było wydać kasę na coś innego:) Niech cieszą oczy choć dwa dni.
Buy some flowers. Necessarly a bouqet, not necessaly thinking that it is a waste of money. Let them stay with you at least 2 days.



Ostatni sposób na polepszenie nastroju latem to fajny profesjonalny pedicure. Relaks plus efekt na dłuższy czas, a i można śmiało odkurzyć sandałki z półki. O ile ostatnio nie maluję paznokci u rąk, to gołe paznokcie u nóg rzadko wyglądają estetycznie (zgodzicie się ze mną lub nie) . Taka przyjemność w Warszawie zaczyna się w okolicach + 50 złotych (o górnych granicach nie wspomnę), ale potraktujmy to jako inwestycję w nasz dobry humor i kobiece piękno.
And the last way to make your summer mood better is to treat yourself with a professional manicure. Relax plus results up to 2 weeks. I do not use nail polish lately for my hands but bare feet rarely (agree with me or not) look good. Such a pleasure in Warsaw costs from PLN 50 (not to mention maximum prices) but let's treat it as an investment in our good mood and female beauty.

Czy podzielicie się swoimi sposobami na udane lato?
Would you share with me your hacks for nice summer?
Copyright © 2016 daleka droga , Blogger