Trafiony wyjazd/Lucky trip

Sprawy służbowe zagnały mnie do Konina, a że kierowca ze mnie nienajlepszy, Jacek zgodził się mi potowarzyszyć. Kiedy już udało nam się dostać do miasta – ponad 3 godziny z Warszawy wśród wszystkich możliwych rodzajów samochodów transportowych - i załatwić sprawy służbowe, udaliśmy się na obchód tego nieznanego nam ośrodka. Konin jest całkiem malowniczy ze swoja Starówką, choć bardzo ciężko w nim gdziekolwiek bliżej centrum zaparkować, czego w ogóle się nie spodziewałam. Pierwszą budowlą, która ukazała naszym oczom był całkiem ładny kościół św. Bartłomieja, sięgający czasów Średniowiecza.

 
Business matters drove us to a Polish city called Konin, and because I am not the best driver, I must admit, Jacek agreed to accompany me in this trip. When we finally reached the city – more than 3 hours driving in very heavy traffic with a lot of trucks - and managed to fix the business issues, we went for a walk to familiarize with the unknown city. Konin is quite picturesque with its Old Town. The first building that we saw was a pretty church of St. Barlomiej, deriving from the Middle Ages.

Następnie wchodzi się już na właściwą Starówkę, z całkiem sympatycznym ratuszem. Miasto wydaje się być w miarę świeżo wyremontowane, jeśli chodzi o niektóre przynajmniej budynki. Rynek szpeci jednak okropna rzeźba konia, którą miastu zgotowała niejaka firma Konimpex.

The Old Town is quite nice with an interesting city hall. The town seems to be lately renovated, at least some of the buildings. The main square is however marred with a terrible sculpture of a horse, a gift for the city from some of the local companies.

Okropieństwo/Terrible

Konin to też świetna cukiernia przy uliczce nieopodal wzmiankowanego kościoła. Taka Batida, tylko w o wiele przystępniejszych cenach.


Konin has also a great confectionery on the street close to the church.




Dalszym etapem podróży był zamek Boruty w Łęczycy. Raz już kiedyś tam zawędrowaliśmy, wracając ze ślubu znajomych w Poznaniu. Byliśmy wówczas w środku w bardzo sympatycznej pizzerii. Teraz wpadliśmy tylko na chwilę, bo jakoś nie za wiele zapadło mi w pamięć z tej wizyty. Miasto na pewno rozkwitło od ostatniego pobytu. Było jakoś ogólnie ładniej i bardziej kolorowo.



The next stage of our trip was a castle of Boruta (local devil) in Leczyca. We have already been there once when we were travelling to a matrimonial ceremony to our friends in Poznan. We were in a cozy pizzeria there. Now we dropped only for a while as we have not remembered much from the last trip. The city is surely blooming now. It was much more pretty and colorful.



Czarna dama/Black lady:)


I wreszcie kościół w Tumie. Też kiedyś już tam zawitaliśmy, ale było mało:)


And finally a church in Tum in which we also been there once but one visit was surely not enough.



Ogromny budynek/Huge builidng


Kto korzystał z tych drzwi? Who used those doors?

10 komentarzy:

  1. Such a beautiful visit!
    I agree that the horse sculpture is a mistake!

    Poland is so much less crowded than New York.
    Have a happy weekend.

    OdpowiedzUsuń
  2. The name of the city is in Polish somehow connected with the word "horse" which in Polish is "kon" but I totally agree-whoever had such an idea was really...hmm...tasteless

    OdpowiedzUsuń
  3. ten pomnik nazywa się "człoń" ! ni to człowiek ni koń..pozdrawiam:-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja lubię takie podróże i poznawanie nowych miejsc. W Koninie byłam tylko tranzytem i zupełnie nie znam tego miasta. Pomnik to sobie niesamowicie szkaradny postawili. Niestety nie tylko tam. O nietrafionych pomnikach, które wyrastają jak grzyby po deszczu możnaby napisać dłuuugi post.

    OdpowiedzUsuń
  5. The place is very interesting and beautiful. Your pictures are stunning. You are a great photographer. Love all your pictures!

    OdpowiedzUsuń
  6. i love it when work comes with pleasure such as this! your love for discovering new cities/ places is amazing.

    xoxo Mode Junkie

    OdpowiedzUsuń
  7. Wycieczka - fajna,
    choć
    Droga - daleka.
    Rzeźba - okropna,
    Czarna Dama - czarująca.

    Niedaleko Konina leży Licheń - polecam. Silne wrażenia "estetyczne" murowane ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. beautiful pictures and to die for desserts there!! thanks for sharing what llooks like an amazing little get away

    OdpowiedzUsuń
  9. Thanks for all your comments.
    Dziękuję za komentarze:)

    Elfka, witam na blogu!

    wkrótce kolejna relacja z wyjazdu służbowego, jakoś to lato zamiast jak co sezon być okresem nudy i spowolnienia, zasypało mnie pracą i wyjazdami, ale to chyba dobrze:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 daleka droga , Blogger